Próba patki trójpłomiennej w środowisku 444 KDW nie odbiega w znaczącym stopniu od ogólnie przyjętej zasady. Jest to okres - równoznaczny z okresem próby w drużynie, który podejmuje się prawie automatycznie po zaadaptowaniu w środowisku naszej drużyny. Zaczyna się to małym indywidualnym dla każdego obrzędzie. który może odbyć się po np. zbiórce. Drużynowy i szaman drużyny (o tym będzie mowy poniżej) albo osoby z "kapituły" patki spotykają się z kandydatem. Tam wyjaśniany jest przebieg całej próby, a mianowicie, że pierwszą próbę kandydat ustala sobie sam, o drugiej dowiaduje się po zakończeniu pierwszej a o trzeciej (uwaga !) po zakończeniu tej trzeciej. Kandydat nie wie więc w trakcie realizacji trzeciej próby czego ona dotyczy.
Pierwsza próba w mniejszym czy większym stopniu dotyczy kształcenia swoich umiejętności. Kandydat ma sam ustalić sobie jakąś swoją ułomność, brak i założyć okres np. tygodnia w którym będzie miał z tym brakiem walczyć. Np. ponieważ kłamie, będzie starał się przez okres jednego tygodnia nie kłamać. Okres czasu nie jest jednak bezwględny tylko ruchomy. Chodzi nie o to aby od jakiegoś dnia przez tydzień starać się nie kłamać ale żeby znaleźć taki tydzień w którym się nie kłamie. Jeśli po zaczęciu odliczania "wysypie" się w dniu piątym zaczyna tydzień od nowa, aż dotąd dopóki przejdzie cały tydzień bez pomyłki. W tym zadaniu ważne jest aby tak dobrać problem i okres żeby można było całe zadanie zrealizować w czasie nie dłuższym niż 2-3 miesiące i aby jednak stanowiło pewną trudność. Nad takim wyborem czuwa "kapituła" i jeśli zobaczy przy wyborze że zadanie jest za łatwe albo za trudne sugeruje dokonanie zmian. Istotne jest także to, że jeśli próba ta przeciąga się kapituła może zebrać się z delikwentem i zasugerować zmianę już w trakcie. Próba ta nie powinna być za bardzo rozciągnięta.
Druga próba może nosić podobny charakter lub nie. Tutaj jednak kapituła wyznacza zadanie. Może to wiązać się z charakterem pośrednio lub bezpośrednio. Kapituła wcześniej zbiera się i analizuje danego wędrownika i zależnie od postaci dobiera próbę. Może to też być tydzień czegoś, może to być zadanie konkretne np. opieka nad kimś młodszym, zbliżenie się do niego i np. pomoc w nauce. Podkreślam, że bardziej chodzi tu o charakter kandydata i to należy podkreślić, niż o konkretną pomoc tej osobie chociaż pomoc ta może być przy okazji realizowana.
Trzecia próba jest próbą dotyczącą ducha. Najważniejszym punktem całej próby jest to, że próba duchowa nie jest zadaniem tylko postawą. (Już tłumaczę). Nie można próbować ducha poprzez np. wartę honorową, albo zadanie typu: "...pokaże, że rozumie dziesięć przykazań, zrobi zbiórkę na ten temat...". Próba duchowa, to próba symboliczna. Człowiek, który właściwie ma rozwiniętą duszę rozumie rangę symbolu, czy to religijnego, czy to obrzędowego. Jednocześnie próba ta jak wydaje mi się każda inna harcerska próba ma służyć nie tylko sprawdzeniu ale również nauczeniu czegoś. Zwracając na to uwagę ustaliliśmy, że trzecią próbą jest wędrówka. Wędrówka jako symbol wędrownika. Kandydat dowiaduje się o wędrówce jak o zwykłej wycieczce, bo też w zasadzie nie jest to nic więcej. Drużynowy i kapituła stara się tak zmotywować kandydata aby pojechał na tą wycieczkę. Trzeba pamiętać, że kandydat nie wie że jest to jego trzecia próba, co więcej na ogół nie domyśla się tego, gdyż przyjmując za wzór poprzednie dwie próby i charakter trzeciej, myśli że jest sprawdzany w jakiś sposób i podsuwane są mu zadania różnego typu. Trzeba wspomnieć, że jeśli kandydat nie pojedzie, wycieczkę tą organizuje się kilka razy - do skutku. Na wycieczce (najlepiej w jakimś ustronnym miejscu) kandydat dowiaduje się o zakończeniu próby i dostaje przynależne nitki (patkę z wyszytymi polanami i z żarem do rozdmuchania dostaje na początku pierwszej próby, nitki do wyszycia płomieni dostaje po zakończeniu każdej z prób).
Przykład W naszej drużynie ustalił się obrzęd zakończenia jako "ognisko milczenia". W miejscu charakteryzującym się tym, że jest pod szczytem, ale nie na szczycie, że jest tuż przy szlaku, w gęstwie drzew, ale w miejscu do którego nikt nie zagląda, i każdy koło niego przechodzi, w miniaturowym ostępie, pod niewielką skałką znajduje się miejsce na ognisko. Przychodzi się tam żeby przede wszystkim milczeć. Słowa wypowiadane są z największą uwagą. Każdy ma prawo się wypowiedzieć, ale musi wcześniej wiedzieć (na pierwszym jego ognisku) jak: Należy najpierw głęboko przemyśleć słowa. Następnie starać się zdanie maksymalnie skrócić, tak aby zostało jak najmniej słów, wyrzucić wszystkie niepotrzebne rzeczy, zdania, pomyśleć nad charakterem wypowiedzi, i czy jest ona niezbędnie konieczna. Dopiero wtedy wolno, należy to powiedzieć. Taka rozmowa sprawia wrażenie rozmowy mędrców, starców którzy wiele wiedzą, jest rozmową pełną symboli i znaków, porozumienie następuje jakby na innej płaszczyźnie. Już nie jest to rozmowa słów, lecz rozmawiają myśli. Każdy staje się pewien, że inni myślą tak samo, po pewnym czasie ma się uczucie, jakby słyszało się myśli wszystkich, ma się wrażenie, że słów w ogóle nie potrzeba, że przesyłać należy tylko obrazy, inicjować symbole symboli zawieszone gdzieś w przestrzeni nad ogniskiem, a wszyscy mają udział w wytwarzaniu ich. Na tym obrzędzie kandydat, nawet jeśli nie czuje symboliki zaczyna czuć duchowy nastrój, rozumie wymiar symbolu wędrówki, staje się to dla niego specjalnym przeżyciem i to właśnie staje się największym symbolem, że symbolem staje się rzecz zwykła, który normalnie symbolem nie jest, że to czy coś jest symbolem czy śmieciem zależy tylko od nas, że tak naprawdę sam symbol nie jest amuletem, że symbolem jest nasze o nim mniemanie.
Pomysł ten, jeden z lepszych i silniej oddziałujących nie jest łatwy do wprowadzenia w grupie połączonej tylko węzłem formalnych zasad. Możliwy natomiast jest do zrealizowania w drużynie, gdzie - jak w prawdziwym harcerstwie - współpraca opiera się na przyjaźni a metodyka na autorytecie.
Zaczerpnąłem go z dwóch źródeł: ciągle aktualnej obrzędowości indiańskiej i współcześnie modnej tematyki amuletów i wróżb. Nosi on w sobie także odwołanie do pamiętnikarstwa.
Jest to woreczek z materiału wielkości ok. 10 cm. zawieszony na rzemyku na szyi. W nim umieszczane są przez wędrownika kamyczki - symbole jego przeżyć, ideałów, i wartości. Dostaje się go na specjalnym "Niby-obrzędzie".
Ważne jest to, że u wędrowników wszystko powinno się traktować jakby w cudzysłowie. Mam na myśli to, że obrzędy, rozkazy, musztra mogą nadal być wykonywane tak jak w drużynie młodszej, ale zawsze należy dawać do zrozumienia, że jest to robione po coś, albo, że jest to tylko symbol czegoś. Harcerz słuchając gawędy zanurza się w baśń opowiadaną na nastrojowym ognisku. Wędrownik słucha baśni zwracając uwagę na nastrój świadomie go akceptując, rozumie przenośnie zawarte w słowach drużynowego, musi czuć, że drużynowy ma prawo się mylić a to co mówi jest jego własną, poetycką wizją jakiegoś stanu rzeczy. Nauka płynąca z takiej gawędy, lub tak dokonywanego obrzędu płynie więcej już nie od faktów, które są nie do podważenia - bo powiedziane przez wielkiego drużynowego, lecz z tego, że tak myśli człowiek, którego szanuję.
Obrzęd nadania woreczków celowo jest obrzędem prawie bez nastroju. Albo raczej z nastrojem o którym się mówi że go nie ma. Może odbyć się gdziekolwiek, w pokoju hotelowym, w parku itp. Ważne jest, że prowadzący sygnalizuje, że to jaki nastrój się czuje zależy tylko od tego co dana osoba sobie wyobrazi. Dla jednego może być to zagajnik świerkowy, dla drugiego jaskinia ukryta pod wodospadem, dla trzeciego śmietnik. Zależy to tylko od niego samego - a już z tego wstępnego faktu płynie nauka, że to jak rozumiemy życie i harcerstwo zależy tylko od nas a nie od tego jakie ono jest.
Błąd nieuświadomienia sobie tego faktu popełnił Gandhi krytykując chrześcijaństwo mówiąc: "Dla mnie chrześcijaństwo jest świetną religią, ale nie widziałem ani jednego prawdziwego chrześcijanina".
Cały obrzęd woreczków jak i główna nuta tej metodyki kontynuuje tę myśl. Woreczka nie dostaje się ani za zasługę, ani nie może to być duplikowanie systemu stopni czy sprawności. Ważne jest też to, żeby w efekcie woreczka nie dostawali tylko najstarsi wędrownicy. Nie jest to jednak rzecz dla wszystkich. Osoba dostająca taki przedmiot w oczach kapituły, czy prowadzącego powinna spełniać tylko jedną cechę, powinny być w stanie zrozumieć tą jedną ideę.
Kontynuując obrzęd prowadzący uświadamia, że woreczek jest jakby mundurem harcerskim. Podkreślając to, że on tak to rozumie, przez swój autorytet opowiada jaki właściwie powinno się mieć do woreczka stosunek. Wyjaśnia, że taki przedmiot można nosić nie tylko do munduru, ale właściwie do większości strojów, a on sam gdy go nosi cały czas czuje się jakby w mundurze. Może wyjaśnić, że zawsze miał problem z tym, że po ściągnięciu munduru czuł jakby trochę mniejszą przynależność do harcerstwa. Można więc powiedzieć, że będąc "w woreczku" jest się w mundurze, nie należy tego jednak nadinterpretować i przychodzić tylko "w woreczku" na np. defiladę.
Obrzęd można wzbogacić o wypowiedź kilku osób które woreczki już noszą, albo tak zaaranżować aby każdy ze "starych" uczestników powiedział jedno zdanie na temat.
Następnie kapituła po rozdaniu woreczków kandydatom przystępuje do drugiego etapu obrzędu. Rozdaje prezenty do woreczków. Pierwszą rzecz która tam będzie leżeć. Ważne jest aby te prezenty były starannie obmyślane wcześniej i należycie przygotowane. Mogą to być małe kamyki szlachetne lub półszlachetne, muszelki itp. W trakcie obrzędów zdarzyło mi się dać w tym momencie małą rzeźbę sowy, maleńką buteleczkę z ziemią z ziemi świętej, starą monetę, starą kulę chyba z muszkietu itp. Kapituła przygotowuje prezenty analizując i starając się porównać cechy kamyka i danej osoby. Ktoś może być uporządkowany jak kryształ, wręcz pedantyczny, ktoś różnorodny jak zlepieniec, ktoś jest wielkim artystą jak wielobarwny agat, ktoś szczery jak przeźroczysty kryształ górski, ktoś nieodgadniony do końca jak muszla itp. Istotne jest, że należy podkreślać cechy pozytywne stosując się do zasady wzmocnienia pozytywnego.
Dając taką rzecz kapituła wyjaśnia tą pozytywną cechę na forum wszystkich zgromadzonych. Osoba jest wtedy dowartościowana. Są to również jakby życzenia kapituły dla tej osoby, skupiające się wokół pogłębiania tej i innych podobnych cech. Mówi się dalej, że do woreczka można wkładać różne symbole. Może być to potwierdzone prezentacją rzeczy z woreczka prowadzącego. który wyjaśnia co te rzeczy znaczą, i skąd pochodzą. Woreczek w miarę upływu czasu zapełnia się symbolami życia danej osoby, staje się jakby odzwierciedleniem jej drogi życiowej, symbolicznym pamiętnikiem. W końcu wypełnia się on tak że osoba musi dokonywać selekcji rzeczy dla niej najważniejszych, Jest to dla niej okazją do dokonywania samodzielnych podsumowań ze wzmocnieniem pozytywnym.
Częstym pytaniem jest, czy woreczek i zawartość można pokazywać innym. I tu znowu pada odpowiedź, że to jak się traktuje woreczek zależne jest tylko od właściciela. Oczywiście stwarza to niebezpieczeństwo, że ktoś użyje go do "niecnych" celów lecz przecież to myśmy wybrali odpowiedzialnie osoby które go noszą, a poza tym nasze woreczki i odczucia na ich temat nic nie ucierpią jeśli nie będziemy tego chcieli. Wszystko przecież zależy od nas. Mówi się wówczas np. tak: "To tak jak z życiem. Nikt nie będzie pokazywał swoich intymnych spraw na forum publicznym, albo w atmosferze kawiarnianych dowcipów. Ja nigdy nie pokazuje co tam mam gdy sfora wygłupiających się, niepoważnych albo cynicznych osób z pogardą, wyższością, lub ironią dopytuje się, Zawsze jednak podzielę się z tym gdy ktoś rozmawia ze mną jak przyjaciel z przyjacielem."
Do woreczka zwykliśmy przypinać jeszcze jedną rzecz. Mały 12 cm. rzemyk na którym zaznaczane były sprawności. Całość sprawności została przez nas podzielony na 12 dziedzin takich jak puszczańskie, obrzędowe, samarytańskie, pionierskie itp. Każdy dział dostał inny kolor i gdy ktoś zdobył jakąś mistrzowską sprawność z danej dziedziny mógł na tym rzemyku okręcić jeden centymetr nitką tego koloru
Ilość oddziaływań woreczków na wędrownika jest ogromna, tak, że nie sposób wymienić ich wszystkich. Zastanawiając się nad tym w grupie i samodzielnie zawsze mogliśmy znaleźć nowy pozytywny aspekt działania tego obrzędu - nie obrzędu. Warto wspomnieć, że woreczki oddziaływują pozytywnie na takie sfery jak:
Bardzo ważne jest to, że oddziaływanie to zalicza się do grupy oddziaływań najskuteczniejszych i najtrwalszych poprzez to, że jest spontaniczne. Wędrownik właściwie nie czuje tutaj jakiejkolwiek presji ze strony prowadzących, a pytany z pośród trzech opcji wybiera ostatnią. Opcajami tymi są formy oddziaływań drużynowego na wędrownika "tak jak ja chcę", "tak jak ja chcę, żeby on chciał" i "tak jak on chce"
Należy tu podkreślić również to, że ta forma metodyczna może być z powodzeniem realizowana zarówno przez chłopców jak i dziewczyny i nawet może odbywać się to w ramach wspólnego obrzędu.
Jednym z niewątpliwych sukcesów drużyny 444 było wynalezienie - znów prawie "przypadkiem" - funkcji Szamana drużyny. Drużynowy - Michał - korzystając z mojej pomocy czasem posługiwał się moimi doświadczeniami scenicznymi przy organizowaniu pląsów itp. Ja ze swej strony miałem pociąg do organizowania obrzędów, zamiłowanie do przyrody, tajemnych symboli i temu podobnych rzeczy, które charakteryzują u Indian postać szamana. Okazało się, że w takim rozkładzie obowiązków - Drużynowy - organizujący całą pracę, dający główne kierunki, pilnujący zasad i szaman "przeszkadzający" mu ile wlezie - uzupełniamy się wyśmienicie. Obydwoje robiliśmy tylko takie rzeczy które wychodziły nam najlepiej, za każdym razem ujmowaliśmy problemy z dwóch, często diametralnie różnych punktów widzenia, mieliśmy pełniejszy obraz całości. Dodatkowo, po jeszcze bliższym przyjrzeniu się, stwierdziliśmy, że ja docieram do pewnej grupy osób dobrze, a drużynowy do pewnej. Grupy te nie pokrywają się i właściwie na siebie nie zachodzą. Co więcej, ci którzy mieli "wąty" do drużynowego lubili mnie a ci którym ja podpadłem woleli Michała.
W większości szkół nie bierze się tego pod uwagę !!!
Jakkolwiek, tandem drużynowy-szaman przypomina nieco formalnie inną parę drużynowy-przyboczny o tyle różni się od niego w jednym zasadniczym aspekcie. Tą różnicą jest to, że przybocznego wybiera się na ogół na zasadzie podobieństwa. Drużynowy lubi mieć koło siebie kogoś kogo rozumie, i kto rozumie jego, kogoś komu może z pełnym zaufaniem powierzyć drużynę podczas nieobecności, kto nie będzie miał dziwnych - czytaj innych niż drużynowy - pomysłów.
Tandem Drużynowy-Szaman to nieustanny tygiel. Szaman to ktoś, kto staje okoniem niemalże z zasady. Kto zawsze ma tysiąc innych pomysłów, kto nigdy nie pochwali w pełni tego co robi drużynowy i który najchętniej zmienił by wszystko i postawił na głowie.
Trzeba to zauważyć, że jest to nieprawdopodobnie konfliktowa sytuacja. Tak ! Tak też zdarzało się u nas, tylko, że my byliśmy od początku na tyle mądrzy, by to przewidzieć. Wiedzieliśmy o tym, więcej w pewnym sensie podziwialiśmy się za umiejętności, których nie mieliśmy sami, byliśmy na to przygotowani i w momencie pojawienia się konfliktów umieliśmy nad nimi przejść.
Wracając jednak do problemu o którym wspominałem: Do dwóch typów charakteru konieczne jest (!!!!) stworzenie dwóch systemów metodycznych, albo takiego, który będzie zawierał w sobie dwa systemy edukacji. Tradycyjny-formalny i eksperymentalny-motywacyjny. W naszej drużynie spełniliśmy ten pomysł właśnie poprzez układ drużynowy-szaman. W organizacji żeńskiej istniała namiastka takiego modelu w postaci drużynowej - która kocha małe harcereczki, oraz przybocznej - "hetery" do spraw organizacyjnych. Model ten, jednak stawia osobę pracującą przez motywację w pozycji osoby tylko do okazywania uczuć. Trwająca przez kilka ostatnich lat "bawolizacja" kadry (mam tu na myśli, przybieranie cech psychiki męskiej, przy jednoczesnym przesadnym podkreślaniu bycia kobietą) sprzyja promowaniu instruktorek działających całkowicie dedukcyjnie. W organizacji męskiej, drużyn o takim podziale instruktorów jest jeszcze mniej. Takie stanowisko, gdziekolwiek by nie zaistniało musi doprowadzić do schizofrenii całej organizacji i poszczególnych jej członków. Czy to więc czeka nas w przyszłości ?
Kolejny pomysł rozwinięty przez naszą drużynę to motta dnia - na wyjazdach i motta tygodni w czasie pracy śródrocznej. Motto - jest to cytat wzięty z literatury. Spełnia on rolę jaką na obozie harcerskim spełnia obrzędowość. Jednak wędrownicy nie powinni obrzędowości w tym samym znaczeniu - tzn, że przez cały miesiąc np. bawią się w Indian. Oni mogą to robić ale tylko przez jeden dzień. Tą rolę spełniają motta.
Trzeba nadmienić, że cytaty nie mogą być brane przypadkowo z kapelusza. Jest to związane z opracowaniem planu, przez wszystkich instruktorów, całego zimowiska, obozu, czy półrocza. W ciągi najlepiej kilku spotkań dyskutuje się kolejne pomysły. Ważne jest aby była zachowana jakaś ciągłość, kolejność. Żeby o coś chodziło. Np. Najpierw powinno wykształcić się zdolność czytania, potem pisania, a potem tworzenia gazetki, albo najpierw zdolność rozumienia ludzi, potem, chęć pomocy im, a potem umiejętność organizacji takiej pomocy. Na spotkaniach należy się zastanowić, czego dana grupa najbardziej potrzebuje, czego jej brakuje i na co cierpi. Jak dotrzeć do ludzi i jak wzbudzić w nich konkretne uczucia. Co powinno zaowocować lepszym człowieczeństwem i większą harcerskością.
Do mott powinien być dostosowany cały harmonogram dnia, ze wszystkimi zajęciami i nie tylko. Na zimowisku Lubień 97 Każdy patrol dostawał rano kartkę z ładnie wydrukowanym cytatem. Działo się to podczas kwadransa wędrowniczego, w czasie którego wszyscy wypowiadali się na ten temat. W zależności od sytuacji drużynowy wyznaczał jakieś drobne zadania na cały dzień. Do mott były dopasowane tematycznie zajęcia. Także filmy z dyskusyjnego klubu filmowego. który mieliśmy tym. Można też było do tego cytatu dopasować czytania książek, które wzorem średniowiecznych wspólnot zakonnych czytaliśmy podczas obiadu. Efektem były głębokie przeżycia i bardzo silne zrozumienia i postanowienia niejednego z uczestników. Dodatkowo dzięki cyklowi spotkań czuliśmy, że zimowisko zostało przygotowane porządnie a całość programu jest na właściwym miejscu. Mogliśmy powiedzieć sobie - Dobra robota.
Ogólnie rzecz biorąc jest to chwila w której na forum publicznym drużyny lecz w sposób obrzędowy i uporządkowany można powiedzieć wszystko. Na ogół jest połączone z modlitwą, prezentacją motta dnia, refleksją inicjowaną przez drużynowego lub innego wędrownika.
Taki czas skupienia ma niebagatelny wpływ na poczucie wartości tego co się robi, uświadamia cele i relacje między celami, a także usuwa pewien rodzaj wstydu jeśli chodzi o modlitwę. Pokazuje również jak można się modlić, czy rozważać coś, i że nie jest to głupie czy śmieszne
To forma niewidzialnej ręki. Każdy, lub tylko część dostaje, lub lepiej wybiera sobie osobę której będzie przez dzień lub dwa cichym przyjacielem. Objawić się to może li tylko w obserwacji tej osoby, lub też wjakiejś niezwykle wyżnej formie pomocy (np. korepetycje). Forma realizacja jest dowolna i o tyle skuteczna, że nie jest do końca narzucona z góry a i tak wszyscy z grubsza wiedzą o co chodzi.
To dzień w którym mówi się tylko językami obcymi. Forma pracy dobra do zgrania grupy, lub poczucia własnej wartości.
to zwyczaj, naśladujący mnichów w średniowieczu gdzie czytało się podczas spożywania posiłków regułę zakonu, lub żywoty świętych. Sytuacja taka może wydawać się dość dziwna, lecz spełnia ona swoją rolę pod warunkiem, że nie jest forsowana na siłę. Po kilku razach gwar w trakcie czytania słabnie. Czytać można wszystko od statutu ZHR aż do fantastyki.
Zwyczaj polega na ustalenia w każdym dniu jakieś godziny w której nie można powiedzieć ani słowa. Cwiczy to wolę, przy jednoczesnej silnej pozytywnej motywacji. Nic nie mówiąc wędrownik staje się ciekawszy i wszyscy zaczynają go pytać co się dzieje, albo choćby zwracać na niego uwagę. A o to przecież chodzi każdemu wędrownikowi.
A oto tabelka w której zostały podsumowane oddziaływania i sposoby metodyczne zarówno te znane z życia harcerskiego jak i te przedstawione powyżej
Charakterystyczne jest to że siła oddziaływania wzrasta wraz z kierunkiem lewo góra a słabnie w prawo w dół. Kierunek lewo góra jest też kierunkiem w który wzrasta trudność podejmowanej metodyki. Ale to chyba oczywiste, że to co trudniejsze to bardziej skuteczn. To co wymaga więcej pracy jest w efekcie wspanialsze niż to co robi się na odwal się
Samotnie | Face to face | Grupowo | |
Tak jak on(ona) chce spontanicznie | Cichy przyjaciel Woreczki Kwadrans wędrown. |
asystentura | Kwadrans wedrown. modlitwa Seminaria Lingwista |
Tak jak ja chcę żeby on chciał | Sprawności | Próba patki Stopnie harcerskie Rozmowa z drużynowym Zadania indywidualne |
Dyskusje w kręgu Służba Godziena milczenia Motto Obiady |
Tak jak ja chcę rozumowo | Zadania indywidualne | Rozmowa z druż. Zadania indywidualne |
Służba Wykład Imprezy kulturalne |