Należy sobie uzmysłowić, że rozmawiamy nie tylko o rocku ale o całej muzyce młodzieżowej wyrosłej po latach 50-tych na bazie rocka. A więc również o metalu, disco nawet techno. Są to dla fanów całkowicie różne style które jednak łączy kilka istotnych cech. To właśnie te cechy są najbardziej krytykowane. Nie linia melodyczna, czy ilość synkop. Nie skład instrumentów czy tempo utworu.
Jeśli chodzi o rocka chrześcijńskiego (o młodzieżową muzykę chrześcijańką ???) to wszyscy się zgadzają, że słowa są religijne i nikt ni zauważa tutaj negatywnych wpływów. Zło tego nurtu polega na czym innym. Ogólnie muzyka rockowa składa się z takich elementów jak tekst, dźwięki, otoczka. Każdy z tych elementów ma swoją wymowę.
Otoczka - czarne kolory, skórym ćwieki, kanciaste napisy ocikające krwią, satanistyczne symbole, dymy, kościotrupy, migające światła, demoniczne aranżacje.Każdy z tych elementów niesie w sobie przesłanie złamania kanonu piękna, wynaturzeń i to jest główna zasada rocka. Każdy z tych elementów ma przesłanie wynaturzania pięknej rzeczywistości. Świat jest nudny, trzeba go przerobić w takim a nie innym kierunku. Jest to więc miesznka trzech trucizn trutki na szczury, arszeniku i cjanku. Na to przychodzi ktoś i cjanek (tekst) zamienia na substancję leczniczą np. aspirynę. Jeśli poda taką mieszankę ludziom to ile osób wyzdrowieje. Można dać dwa kilo aspiryny a zawarty tym cjanek i tak zabije. Zmiana słów nie wystarczy. Aby z rocka zrobić przekaz dobra należało by zmienić każdy tych trzech elementów - ale wtedy nie był by to rock.
Popularny argument mający usprawiedliwiać istnienie rocka chrześcijańskiego to twierdzenie, że trafia on do ludzi z dna społecznego i nawraca ich pokazując, że można grać tak jak oni lubią ale nie zapominać o Bogu. Szereg błędów powielanych ten spsób stwarza mylne wrażenie istnienia świata zbudowanego z brudu ale będącego światłością. Tak na prawdę rock chrześcijański nie jest przyjmowany pozytywnie w środowisku rockowym, często jest ośmieszany i traktowany z pobłażaniem. Dla tego wątpliwego celu jest on grany i powielany. Ale nie wolno zapominać też o tym, że rock chrześcijański dla wielu ludzi jest usprawiedliwieniem słuchania rocka. Tymczasem muzyka młodzieżowa przez psychologów, badaczy nowych form uzależnień traktowana jest narówni z substancjami narkotycznymi. Wywołuje ciężkie stany psychicznego a nawet fiycznego uzależnienia. Nikt, kto jest choć trochę zaznajomiony z tą tematyką nie powie, że aby wyjść z nałogu należy to robić po troszeczku. Każdy stwierdzi, że należy to zrobić raz a pożądnie. Nawrócić się, poddać się leczniu i walczyć - do końca życia.
Sacro-rock nie spełnia wymogów uznania za sposób terapeutyczny. Lekarz aby wyleczyć gruźlicę nie musi na nią chorować, położna nie musi się zachowywać jak noworodek, nauczyciel nie powinien udawać nastolatka. Takie staowisko jest nieszczere. Jestem kim jestem - odbiorcy zależy tylko na tym aby być rozumianym. Prawdziwą postawą jest więc pozostanie sobą, uczciwe dążenie do piękna, światłości, cudowności, ale ROZUMIENIE ludzi którzy znaleźli się matni tej subkultury.
Jest wreszcie aspekt duchowy. Rock jest złym użyciem dźwięków (wycia, dudnienia, aranżacje itp). Jest to złe narzędzie użyte do dobrych celów - (nawracanie). Jest to więc taki sam mechanizm jak przy białej magii. Użycie zła do dobrych celów nie jest akceptowalne z punktu widzenia katolika. Jest niedopuszczalne i jest grzechem. Wiąże się to z tym, że wg Kongregacji ds Wiary szatan dopuszcza mniejsze dobro w celu posiania większego zła. To większe zło jest na ogół tudne do rozpoznania, ma dalekosiężne działanie i często odnosi się do sfery czysto duchowej. Wreszcie użycie narzędzia poświęconego złemu duchowi może się wiązać z uaktywnieniem jego działania. Fakt istnieni nawiedzonych domów, narzędzi, amuletów może śmieszyć ale jest realny. Również realne są negatywne skutki działań terapautów uzdrawiających za pomocą praktyk okultystyznych. Nie bez znaczenia jest więc poświęcanie tej muzyki szatanowi. Można na szambie powiesić krzyżyk, ale nie spowoduje to, że szambo zamieni się we falkonik perfum. Co więcej będzie to obrazą religijnych uczuć.
Dla wielu katolików używanie bogobojnych tekstów w muzyce rockowej jest właśnie wieszaniem krzyżyka na szambie, lub podawaniem aspiryny na bazie arszeniku. Tekst może być dobry ale muzyka i atmosfera są złe - dlaczego - to temat na osobny artykuł. Nawracanie tą metodą nie wydaje się wiarygodne, nie ma znamion trwałości i pewności. Oprócz kilku dobrych zdarzeń powoduje wiele zła - a akceptacja stylu wydaje się być najlżejszym jego przejawem.
Powrót do Ciemnej Strony Rocka