Czytelnia OKIEM


Ostatnia modyfikacja tematu:
Dział "Czytelnia"
Encyklopedia OKIEM - strona główna


Rock i sacro
Nie uważam rocka za miecz Goliata

artykuł wydrukowany w Naszym Dzienniku 18.10.2001

Zło muzyki rockowej nie polega na treści piosenek ani nawet na stylu bycia. Sama muzyka niesie w sobie zagrożenie i potwierdzają to dziesiątki badań medycznych. Nieustanne nieuznawanie tego faktu jest po prostu zacofaniem. Dowiedziony jest wpływ niskich drgań na wiele istotnych funkcji mózgu, przysadki, systemu nerwowego, gruczołów dokrewnych. Odpowiedni poziom decybeli powoduje wiele zmian w organizmie - od chwilowych do długotrwałych, a nawet nieustających. Typowe dodatki na koncertach powodują zaburzenia percepcji, korelacji, obniżenia poziomu barier, zaburzenia świadomości.

Od zarania dziejów muzyka oprócz słów niosła przekaz w warstwie dźwiękowej. Wystarczy odwołać się do figur melodycznych "rysowanych" nutami w chorale gregoriańskim, czy we frywolnych piosenkach dworskich. Stosowanie muzyki, która wywodzi się z narkotycznych spelun - niesie ze sobą zapisany przekaz.

Tylko głupiec nie zauważy, że muzyka rockowa nawiązuje do subkultury bycia po stronie zła. Ubieranie się w skóry, czarne kolory, obsesja śmierci i wynaturzeń - to nie jest przekaz słowny - ale przekaz dokonujący się w warstwie stylu bycia. Dążeniem chrześcijanina jest dążenie do światłości, nie do mroku - a przecież nie można wyobrazić sobie takiego rocka, bo to po prostu nie będzie rok. To kult ciemności - podkreślam, nie w warstwie słownej, ale w warstwie atmosfery. Dźwięki są wynaturzonymi dźwiękami, ubrania są karykaturą ubrań, scenografia jest wynaturzeniem piękna. Jak można mówić, że to nie jest przekaz? Jak można to pomijać? Jest to świat wynaturzony, jest to niezgoda na ten świat - a więc na świat stworzony przez Boga. Muzyka jest tylko neutralnym narzędziem, ale rock - to złe użycie narzędzia, jakim jest muzyka. Rock nie jest narzędziem neutralnym.

Rock ma pewne zasady, a te zasady niosą ze sobą zło. Zresztą rock to nie muzyka. Muzyką - częścią sztuki - jest wewnętrzny głos oparty na ciągnącej się od wieków linii zmian i nowych pomysłów. Rock pomimo tego, że nawiązuje do nowoorleańskiego rytmu bluesa czy nawet jazzu, nie jest ich kontynuacją. Nie został stworzony poprzez kolejne przeobrażenia. Został opracowany.

Presley grał ostre country, ale producenci szybko zorientowali się, co jest dobre - poczynili odpowiednie badania i nawet samego Presleya już zaczęli nakłaniać do pewnych zmian. Potem wystarczyło tylko promować odpowiednią formę. Tak więc rock jako taki nie powstał w zaciszu piwnicy smętnego grajka, ale w laboratorium. A w laboratorium nie powstaje sztuka, tylko produkt - przedmiot użytkowy. Jest to więc produkt-wabik, mający na celu przede wszystkim uzyskanie zysków (po stronie producentów). Muzycy też są ofiarami, ale jak widać nie wszyscy. Z punktu widzenia teorii sztuki, rock nie spełnia wymagań - nie może być uznany za rodzaj sztuki, a więc nie jest muzyką!!!

Fakt nawróceń, dobrych przekazów czy treści religijnych nie może być uznany za przekonujący. Użycie złych narzędzi do dobrych celów jest ZŁE. Muzyka rockowa jest złym narzędziem z punktu widzenia medycyny, atmosfery, związku z subkulturą satanizmu, psychologii, muzykoterapii itp.

Piszę to jako muzyk, dziecko pokolenia rocka, bynajmniej nie stary "pryk", co więcej - były członek zespołów, również rockowych.