W nocy z 29 na 30 stycznia 1989 roku w niewyjaśnionych okolicznościach zginął kapelan lokalnej "Solidarności" ks. Stanisław Suchowolec. W tym samym roku stracili życie inni kapłani: ks. Niedzielak i Ks. Zych. Tajemnicę zgonu ks. Suchowolca usiłuje rozwikłać w swojej najnowszej książce pt. "Sam płonął i nas zapalał" nieustraszony dziennikarz, publicysta i pisarz Zbigniew Branach, autor wielu książek, szczególnie znany z publikacji poświęconych duchownym, którzy padli ofiarą "nieznanych sprawców". Zbieranie materiałów do książki trwało 5 lat. Pan Branach musiał przestudiować niezliczone tomy akt sądowych, odbyć wiele rozmów ze świadkami wydarzeń, przejechać wiele kilometrów. Do tej pory jedno jest pewne. Sprawcy pozostają na wolności, wiele materiałów, zwłaszcza dotyczących spraw agenturalnych wciąż jest utajnionych. Było to morderstwo na tle politycznym, którego sprawcy byli osłaniani niezwykłą ilością matactw, które się zdarzyły w trakcie prowadzonych śledztw. Niezwykłą wartość posiada ukazanie postaci księdza Suchowolca. Jak pisze Autor: " Moim zamiarem nie było napisanie hagiografii. Słynny wikary z Dojlid nie był herosem. Miał wady i słabości. Ale nie mieścił się w ramach kuszącej wygodami przeciętności. Ksiądz Stanisław, kapelan zakazanego przez władze stanu wojennego NSZZ Solidarność na Podlasiu, zgodnie ze wskazaniem herbertowskiego Pana Coqito- był wierny Bogu i Ojczyźnie. Ale nie ocalał. Bóg mu dał łaskę, aby o Chrystusie zaświadczył przez przelanie krwi". Ks. Stanisław był młodszym kolegą ks. Jerzego Popiełuszki. Po męczeńskiej śmierci tego kapłana opiekował się jego rodzicami. Organizował Msze za Ojczyznę. W tym czasie był inwigilowany i prześladowany przez SB. Kilkakrotnie był pobity, wiele razy go szantażowano, grożono śmiercią. Do jego najbliższego otoczenia nasyłano donosicieli. To wszystko i o wiele więcej przynosi omawiana tutaj, starannie wydana książka. Dzięki tego rodzaju książkom ludzie, którzy oddali życie służąc Bogu i Ojczyźnie nie będą zapomniani.
Ks. Waldemar Kulbat