Socjologowie podejmując refleksję nad rzeczywistością społeczną, charakteryzującą się zróżnicowaniem ludzkich poglądów, często określają to zjawisko jako współistnienie wielu światów, wielu kosmosów intelektualnych. Czytając prasę, stykając się z zaskakującymi nas różnego rodzaju ocenami i interpretacjami, także możemy odnieść wrażenie, że spotykamy się z ludźmi z innego świata, innej cywilizacji. Ludzie wierzący spotykają dzisiaj przede wszystkim dwa podstawowe światy. Pierwszy z nich, to świat ogromny. Jest to świat cywilizacji chrześcijańskiej. Obejmuje on katolików i chrześcijan wprawdzie nie należących do Kościoła katolickiego, ale podzielających wspólne przekonania i wartości w sprawach fundamentalnych. Drugi świat, to świat cywilizacji naturalistyczno - liberalnej, który współczesnego człowieka zwodzi hasłem: "żyjmy tak jak gdyby Boga nie było". Ten drugi świat, nawet jeśli nie odrzuca całkiem otwarcie Ewangelii to pragnie ją po swojemu zreinterpretować i dostosować do swoich kryteriów. Chce zmienić Ewangelię z powodu odmiennej mentalności nowoczesnego człowieka. Ten pierwszy świat choć tak wielki, obejmuje bowiem ponad miliard katolików i pół miliarda pozostałych chrześcijan, nie dysponuje odpowiednią do swojej pozycji siłą mediów masowych. Natomiast świat drugi korzysta z potęgi mediów w całej pełni. Dlatego może kreować "fakty", nagłaśniać swoje opinie, sterować świadomością ludzi, a nawet zwodzić. Ma on ambicję kreowania nowej mentalności jednostek i atmosfery duchowej wielkich ludzkich zbiorowości. Ta sytuacja potwierdza się w całej rozciągłości także i u nas. Potężne laicko -liberalne media mają zazwyczaj bardzo wiele do powiedzenia w sprawach Kościoła. Co więcej, mają one prawie monopol na dokonywanie ocen, stawianie diagnoz, klasyfikowanie ludzi i spraw Kościoła, konstruowanie prognoz. Media te uaktywniają się szczególnie wtedy gdy w Kościele dzieje się coś ważnego. Na przykład ostatnio: wybór przewodniczącego episkopatu. Przedstawiciel tych potężnych, opiniotwórczych mediów dobrze wie kto jest integrystą, kto jest tylko nieufny wobec demokracji, a kto nie chce się wychylać. Czuje się powołany do przypisywania komu trzeba postawy lęku i obsesji "wobec współczesnego kształtu `porządku społecznego`". Liczy też na wzrost "polaryzacji" i pojawienie się dwóch episkopatów. / por. Dariusz Graczyk, Dalej od świata, GW z 12 III 1999/. Jednak wydawane i nagłaśniane oceny dotyczące spraw Kościoła są nieadekwatne i nie trzeba ich zbyt poważnie traktować, ani się obawiać kasandrycznych wizji, które roztaczają, bowiem ciąży na nich zasadnicza skaza: laicko - naturalistyczna perspektywa, której nie potrafią przekroczyć. Prawdziwy wymiar Kościoła, jego tajemnica pozostaje przed nimi zamknięta. Na ile zawężenie perspektywy poznawczej i ukierunkowanie twórczości antykościelnie nastawionych publicystów jest uwarunkowane i zdeterminowane ich usytuowaniem, uformowaniem przez tendencyjnie i krytycznie nastawione do Kościoła otoczenie, na ile zaś jest sprawą świadomego wyboru takich czy innych profitów/ jak wiadomo, atakowanie Kościoła dzisiaj to niezły biznes!/, to kwestia warta samokrytycznej refleksji krytykanckiego publicysty.
Ks. W. Kulbat