Charakterystycznym symptomem cywilizacji konsumpcyjnej jest istnienie różnego rodzaju gadżetów - czyli przedmiotów nie zawsze potrzebnych, ale uważanych za niezbędne ze względów towarzyskich, prestiżowych czy nawet kultowych. W środowisku dziecięcym funkcję taką spełnia Barbie - lalka z plastiku o figurze modelki z długimi włosami oraz z wyzywająco uwypuklonymi cechami seksualności dorosłej kobiety. Ta właśnie cecha lalki jest często przyczyną niewybrednych dowcipów młodych ludzi, a jak pisze Władysław Kopaliński w amerykańskim slangu nazwa Barbie jest używana na określenie atrakcyjnej, seksownej idiotki. Do lalki są dołączane całe zestawy modnych strojów, przybory toaletowe. Pierwszą lalkę Barbie zaprojektował w 1959 roku Jack Ryan dla firmy zabawkarskiej Mattela. Lalka jest stosunkowo droga / w Polsce kosztuje od 30 do 200 zł. jednak istnieją kolekcjonerskie egzemplarze, których cena dochodzi do 1000 złotych/, dlatego jej posiadanie symbolizuje wyższy status społeczny rodziców dziewczynki - właścicielki Barbie oraz związanych z nią dodatkowych zestawów. Nic dziwnego, że lalka jest obiektem niezwykłego pożądania wielu dziewcząt. Barbie zaprojektowano już w 1959 roku. Od tego czasu Barbie przekroczyła granice ponad 140 państw. Telewizja upowszechnia poprzez reklamy coraz to nowe modele i akcesoria związane z lalką, dlatego dziewczynki, którym nie umknie żadna reklama dopytują się i poszukują w sklepach coraz to nowych jej modeli.
Zjawisko jakie stanowi lalka Barbie ma wymiar kulturowy ale także w pewnym sensie kultowy i wymaga głębszej teologicznej i etycznej refleksji. Być może dla wielu współczesnych dziewcząt kult i przywiązanie okazywane lalce Barbie jest czymś co przypomina stosunek dziewcząt minionych pokoleń do najbardziej ukochanego i noszonego przez wiele pokoleń w sercu obrazu Maryi, postaci ukochanej całym sercem. Taki pogląd wyraziła Regina Ammicht Quinn, teolog i etyk, wykładowca Wydziału Teologicznego Uniwersytetu we Frankfurcie nad Menem w ramach swojego wykładu wygłoszonego 19 stycznia 1999 roku na Uniwersytecie we Fryburgu Szwajcarskim w ramach interdyscyplinarnego sympozjum na temat ludzkiego ciała. Według Reginy Ammicht Matka Boża reprezentuje podwójny ideał kobiecości. Jako Matka-Dziewica reprezentuje ona kobiecość wolną od uzależnień cielesności. Jednakże Maryja wyraża także ideał pokornej, ofiarnej i wolnej od seksualnego pożądania Służebnicy, która ze względu na Jej przywileje i Niepokalane Poczęcie jest niedościgniona, ale Którą można naśladować w jej samozaparciu, poświęceniu i służbie. Dzisiaj obraz Maryi w zsekularyzowanych społeczeństwach Zachodu został zepchnięty do kościołów i muzeów. Zanikowi maryjnej pobożności, który można tam zauważyć, nie towarzyszy jednak likwidacja problemów kobiecości, dobra i czystości - zostały one jedynie zredukowane do wymiaru cielesności. "Moralność kobiecego ciała uległa spłyceniu" stwierdza Ammicht. Jako ilustrację tego zjawiska Ammicht wskazuje to wszystko co dzieje się z Barbie a w odniesieniu do mężczyzn również z zabawkową postacią "Hemana". Dziewczęta usiłują naśladować ideał piękności, który przedstawia lalka Barbie, posiadać jej sylwetkę, która jest wyszczuplona aż do absurdu. Jednak ideał ten ogranicza się jedynie do zewnętrznych cech, które ze względu na swoje przejaskrawienie nie są możliwe do naśladowania. Lalka stanowi więc jakby rodzaj nowoczesnego wzorca, który funkcjonuje wśród ludzi zlaicyzowanych zamiast wzorca, którym dla ludzi wierzących była i jest Matka Boża. Można by się zastanawiać czy przeciwstawienie Barbie i Maryi nie jest nadużyciem. Jednak istnieje alarmujący sygnał, którym są pewne liczby z terenu Stanów Zjednoczonych, ilustrujące rezultat podążania współczesnych kobiet za propagowanym dzisiaj ideałem piękności: według ostatnio przeprowadzonych badań 5-10% ogółu dziewcząt i kobiet jest chorych na anoreksję. Dalsze 20% wykazuje poważne zaburzenie funkcji przyjmowania pokarmu. 5-10% chorych na anoreksję znajdujących się już pod opieką lekarzy - umiera. 25% wszystkich operacji plastycznych przeprowadzanych w USA dotyczy dziewcząt poniżej 20 roku życia. Oto w jaki sposób przekaz, który niesie ze sobą postać Barbie wpływa na bawiące się nią dziewczęta. Obecnie, zdaniem Ammicht, znajdujemy się wobec trudnego choć koniecznego do przeprowadzenia zadania: Należy opracować nowe wzorce kobiecego i męskiego ciała. Obrazy ciała, które nie byłyby okaleczone, lecz zdrowe, w których odbijałoby się i ucieleśniało ukazane przez Biblię zbawienie. Teolog postuluje zwrócić się w tym celu ku chrześcijańskiej tradycji, tak jak była ona głoszona przez św. Tomasza z Akwinu, Mistrza Eckharda czy mistrzów duchowości franciszkańskiej. Tradycja ta głosiła jedność duszy i ciała. Dzieła miłosierdzia chrześcijańskiego, które dokonano w historii Kościoła wobec chorych, starych, maltretowanych, pokrzywdzonych uznanych za bezwartościowe ciał - są w skali całego świata - bez paraleli. Natomiast wrogość wobec ciała wynikająca z pewnej tradycji chrześcijańskiej, opartej na przyjęciu istnienia przepaści między duszą i ciałem była wielkim nieporozumieniem. Filozof Plotyn/ ur. W 205 roku w Egipcie, zmarły w 270 roku/ może być przykładem tej tradycji. Był on tak bardzo nastawiony na uduchowienie, że wstydził się z posiadania ciała, które uważał za godne pogardy. Dzisiaj cieszące się tak wielkim powodzeniem na Zachodzie kluby sprawności fizycznej /Fitness clubs/ stały się dla wielu jedynymi świątyniami samodoskonalenia. Ammicht proponuje, aby właściwą chrześcijańską odpowiedź na to zjawisko odnaleźć w przesłaniu Nowego Testamentu. Nadchodzące Królestwo Boże objawia się tam właśnie, gdzie niewidomi, głusi, sparaliżowani, zarażeni trądem, opętani przez demony, doznają uleczenia. Proponuje ona nowe spojrzenie na płeć. To nowe spojrzenie powinno wytyczyć drogę dzięki nowej, nie okaleczonej, nie powodującej bolesnych zranień, wizji ciała. Ważne są dwie sprawy: rozumny dystans wobec panującego mitu piękności i sprawności fizycznej oraz wypracowanie nowej estetyki ciała i znaczenia cielesności. Amerykański filozof Richard Shusterman zauważył, że we współczesnej zachodniej kulturze miejskiej studia sprawności / Fitness clubs/ wyparły kościoły. Obiekty te stały się uprzywilejowanymi miejscami "ukierunkowanej na samorealizację doktryny", uczęszczanie do tych obiektów w czasie wolnym traktuje się jako obowiązek wobec siebie, nawet gdy jest połączone z niedogodnościami i trudem. Tak pisze Shusterman w swojej książce zatytułowanej "Troska o ciało we współczesnej kulturze. Ammicht pisze "jeśli ukażemy współczesnemu człowiekowi pozytywne nastawienie Jezusa wobec ciała oraz przedstawimy Jego zbawcze przesłanie, które stało się ciałem, wtedy być może studia sprawności nie będą podnoszone na piedestał nowych świątyń samodoskonalenia".
Ks. W. Kulbat