HUMOR: muzyka
Jest to specyficzny zbiór kawałów, zrozumiały często tylko dla muzyków. Myślę jednak, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Specjalną dawką są kawały o altowiolistach, którzy w tematyce kawałów muzycznych pełnią rolę podobną do blondynek.
- Pewien sławny dyrygent znany był z tego, że wszystkie koncerty, nawet najtrudniejsze, dyrygował z pamięci. Nigdy nie stawiał sobie stolika, nigdy przed koncertem nie oglądał nawet partytury. Pamiętał każde wejście, każdą frazę doskonale. Jednak przed każdym występem wyjmował z fraka małą, tajemniczą karteczkę, studiował ją uważnie i dopiero zaczynał dyrygować. Nikt nie miał pojęcia, co tam jest napisane.
Wreszcie po jednym koncercie w przebieralni udało się znaleźć moment, gdy dyrygent oddalił się, zostawiając frak bez opieki. Muzycy rzucili się i wyjęli karteczkę z tym legendarnym tekstem, który tak dobrze pomaga dyrygentowi opanowywać trudną pracę z utworem. Na karteczce było napisane:
"Skrzypce z lewej, wiolonczele z prawej".
- W karty grali: Myszka Mickey, Kaczor Donald, dobry altowiolista i zły altowiolista. Kto wygrał?
- Oczywiście - zły altowiolista, bo reszta to postacie fikcyjne.
- - Co robi skrzypek siedzący w pierwszym pulpicie, gdy straci palec?
- Przechodzi do drugiego pulpitu
- A co robi, gdy straci rękę?
- Przechodzi do altówek.
- Na próbie pobili się oboista i altowiolista. Dyrygent przerywa i pyta:
- Panie oboista, czemu Pan go uderzył ?
- Bo on mi złamał stroik, panie dyrygencie
Dyrygent zwraca się do altowiolisty
- Czemu Pan mu złamał stroik?
- Bo on mi odkręcił kołek i nie chce powiedzieć który!!!
- Czym się różni pierwszy pulpit altówek od ostatniego pulpitu altówek ?
Sekundą i ćwierćnutą
- - Czemu dudziarze chodza podczas grania na dudach?
- Bo w ruchomy cel trudniej trafic.
- Definicja sekundy malej?
- dwa oboje grajace unisono
a tercji wielkiej?
- dwie altowki grajace unisono
- Spotykają się dwaj muzycy jazzowi i jeden mówi do drugiego:
- wiesz wydałem płytę!
- świetnie, a ile sprzedałeś?
- eee, niewiele - dom, samochód...
- Spotykają się dwaj muzycy jazzowi i jedem mówi:
- wiesz, kupiłem twoją nową płytę!
a na to drugi:
- a, to ty...
- -Co trzeba zrobić, żeby perkusista przestał grać?
-Dać mu nuty
- W szkole muzycznej Edek uczył się gry na skrzypcach. Pewnego dnia przychodzi do szkoły, otwiera futerał na skrzypce, patrzy, a tam karabin. I nagle zaczyna się śmiać. Nauczycielka się pyta:
- Edku, z czego się tak śmiejesz?
- Bo wyboraziłem sobię minę ojca, gdy zobaczy, że poszedł bank rabować ze skrzypcami
- U jednego muzyka była ostra impreza - parapetówka. Nazajutrz kolega, które nie był na imprezie, pyta:
- No i jak?
- Super! Słuchaj, jakie Zenek ma mieszkanie, okna, drzwi, dywany - kurcze, nawet sedes ma złoty.
- Eeeno, nie chrzań - jak to złoty?
- No mówię Ci, chcesz to idziemy do niego i Ci pokażę.
Poszli. Dzwonią do drzwi - otwiera żona.
- Dz'dobry, jest Zenek?
- Śpi.
- Bo ja chciałem tylko koledze pokazać ten złoty sedes...
- Zeneeeek, wstaaawaj, przyszedł ten, co Ci wczoraj narobił do waltorni.
- - Co mówi absolwent Akademii Muzycznej, który nie ma pracy, do studenta Akademii Muzycznej, który dostał pracę?
- Zapiekankę proszę.
- Po próbie opery dyrygent mówi do orkiestry:
- Proszę państwa - jutro wszyscy o pół tonu wyżej.
- A ja, a ja? - pyta się solistka.
- A Pani jak zwykle - nic dodać nic ująć.
- Po koncercie do kontrabasisty podchodzi jego żona (nie muzyk) i pyta:
- Słuchaj, czemu oni tak szybko przebierają na tych instrumentach, a ty cały czas trzymasz palec na jednym dźwięku?
- Widzisz kochanie - odpowiedział kontrabasista - bo oni wciąż jeszcze szukają, a ja już znalazłem.
- Jasiu lezy sobie na trawce i gada pod nosem:
Beethoven nie zyje...
Mozart nie zyje...
Wagner nie zyje...
I ja tez się kurcze jakoś źle czuje
- Byl kiedys barman, slynny z tego, ze jak tylko ktos wszedl do baru, on od razu odgadywal czego sie klient napije i z kim fajnie pogada. I tak:
1. Wchodzi do baru byczek, lysy, dresik, sam kark. Barman bez slowa leje Warke Pstrong i pokazuje koledze stolik przy ktorym, jak sie pozniej okazuje, siedzi zagorzaly kibic tej samej druzyny i w dodatku ma ten sam model BMW.
2. Wchodzi do baru kobieta, lat okolo trzydziesci, dobrze ubrana. Barman przyrzadza gin z tonikiem i prowadzi pania do przystojnego gentlemana, ktory tez fascynuje sie proza Manueli Gretkowskiej i ktoregos dnia chcialby ujrzec fiordy.
3. Wchodzi do baru...ponury jakis, zarosniety drab, kompletnie bez wyrazu. Barman glowi sie i glowi, w koncu nalewa setke wodki, daje kolesiowi reszte butelki i pokazuje mu identycznego draba, siedzacego przy identycznej butelce w najciemniejszym rogu sali. Kolesie siedza tak naprzeciwko siebie, kolejka za kolejka, w koncu jeden mowi do drugiego:
- A twoj bas jest z progami czy bez...?
- Kto to jest gentelman?
To ktoś kto umie grać na akordeonie ale tego nie robi
- W filharmonii miał się odbyć koncert muzyki Pendereckiego. Duża obsada instrumentów. Dlatego jeden trębacz - któremu wypadło ważne spotkanie, poprosił portiera, aby go zastąpił.
- Ależ, panie Robercie - ja nie umiem grać na trąbce, ja tu tylko sprzątam.
- Panie Zenku, będzie Pan tylko trzymał trąbkę, może Pan nawet coś dmuchnąć - nikt nie zauważy - zresztą jest jeszcze cztery innych trębaczy.
Portier zgodził się. Nazajutrz po koncercie trębacz przychodzi do pracy. W progu woła go portier:
- Panie, ale było super - ludzie wiwatowali, brawa się sypały, ale najlepsze, że w trąbkach to siedzieli jeszcze trzej inni portierzy i elektryk. Ale daliśmy czadu!!!
- Pewien kontrabasista w operze na 50-lecie swojej pracy dostał bilet na operę, którą grał przez całe swoje życie, aby zobaczyć, jak to brzmi od zewnątrz. Po koncercie spotykają go koledzy kontrabasiści i pytają, jak było?
- No super - tylko wiecie, tam gdzie my mamy takie nastrojowe buuu,buuu,buuu to oni grają jakieś tam: Pam, pam pa-ram pam, pam pa-ram, pa pam. (zaśpiewać motyw z Carmen)
- Na próbie dyrygent stuka batutą w pulpit, przerywając grę.
- Flecista - co Pan tam gra, proszę zagrać.
- Taki biegnik (trzeba zaśpiewać gamę do góry) pa pa pa pa pam ... (i w dół) pa pa pa pa pam.
- No nie - w nutach jest inaczej. - sprzeciwia się dyrygent - (te same dźwięki w górę i w dół) pa pa pa pa pa pa pa pa pam - proszę bardzo.
- Pa pa pa pa pam ... pa pa pa pa pam.
- No nie, mówię coś do Pana: pa pa pa pa pa pa pa pa pam.
- Pa pa pa pa pam ... pa pa pa pa pam.
- Panie, tam nie ma pauzy: pa pa pa pa pa pa pa pa pam.
- Ale Panie dyrygencie, ja muszę akurat stronę przewrócić.
- To Pan poprosi kolegę klarnecistę, klarnety akurat mają pauzę....
- Pa pa pa pa pam ...dziękuję bardzo ... pa pa pa pa pam.
- Próba orkiestry. Dyrygent ma wątpliwości:
- Panie Janku, co Pan tam grasz na tym kontrafagocie?
- "C" subkontra Panie dyrygencie.
- Zagraj Pan.
- Prrrrr
- A zagraj Pan "D".
- Prrrrr.
- To może "E"?
- Prrrrr.
- A zagraj Pan gamę?
- Prrrrr prrrrr prrrrr prrrrr prrrrr prrrrr prrrrr prrrrr
- A to graj już Pan to "C"...
- Na koncercie jest grany wspaniały utwór, w którym od nastrojowego piana orkiestra powoli przechodzi do coraz głośniejszej muzyki, crescendo, forte, fortissimo dochodzi do punktu kulminacyjnego, w którym następuje raptowne urwanie - ogromnie ekspresyjna pauza. Na sali na moment zapada idealna cisza, w której daje się słyszeć wyraźny szept:
- ...a ja to robię z cebulką...
- Koncert się już rozpoczął. Pod ścianą stoi dwóch studentów. Jeden ma lekko obłocone buty, bo biegnąc na koncert, wpadł do kałuży. Drugi jest bardzo zainteresowany, ale nie może sobie poradzić z rozpoznaniem repertuaru, zwraca się więc akurat do tego, który ma brudne buty:
- Przepraszam, czy to Glinka czy Gounod?
- Nie, proszę pana - odpowiada pierwszy - To zwykłe błoto.
- Kawał to pokazania i zanucenia:
Do pianina podchodzi akompaniator i kładzie nuty na pulpit. Zaczyna grać (udawać że się gra grupy od górnych dźwięków):
- 8(H) 8(H) 4(H), 8(H) 8(H) 4(H), 8(H) 8(H) 4(H) 4(A) 4(G), 8(H) 8(H) 4(H), 8(H) 8(H) 4(H), 8(H) 8(H)....
Przerywa, zdziwiony tym, że jakoś nie brzmi, przygląda się nutom, wreszcie domyśla się o co chodzi, odwraca się do góry nogami i teraz gra (od dolnych):
- 8(D) 8(D) 4(D), 8(D) 8(D) 4(D), 8(D) 8(D) 4(G) 4(A) 4(H), 8(D) 8(D) 4(D), 8(D) 8(D) 4(G), 8(H) 8(H) 4(A) 4(Fis) 4(D)
- Do puzonisty po koncercie podchodzi słuchacz:
- Panie, ja jestem ślusarz i strasznie się męczyłem patrząc, jak Pan sobie próbuje poradzić. Panie - to się musi dać wyciągnąć!!!